PRACE ZEWNĘTRZNE - ZACZĄTKI OGRODU
Od Września zaczeliśmy ogarniać nasz ogród i obejście domu.
Na początek przyjechała wywrotka "gównochronu"- niestety pogoda nie sprzyjała więc troszkę poleżał :), po dwóch dniach sąsiedzi zaczeli delikatnie mruczeć, że troszkę wali :), po tygodniu chyba już si przyzwyczaili :)
Niestety osoba umówiona z glebogyzarką nie podjechała więc musiałęm wynająć sprzet i zrobić to sam.
Praca do przyjemnych nie należała ale czego się nie robi dla potomnych...ziemię wygrabiliśmy, równaliśmy paletą - odczekałem tydzień i posiałem trawę było to ok 16 września.
troszkę się obawialiśmy późnego terminu ale mrozów nie zapowiadali, niestety przyszły duże opady i spore wiatry co nie odbiło sie dobrze na naszych nasionkach.
A że do cierpliwych osób nie należę moja żona także to po ok 25 dniach od posiania zrobiłem dosiewki.
Najbardziej jednak trawie brakowało słońca które przyszło w połowie października i ją troszkę podratowało.
Obecnie trawa wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciu powyzej, jedynie z prawej strony domu gdzie ciągle jest cień wschodzi bardzo wolno i do wiosny pewnie się nic nie zmieni :(
Po trawie przyszedł czas na dojście do domu i podjazd- tutaj też fachowiec się nie stawił na czas a że mamy już po dziurki w nosie piasku który się wnosi wszędzie i jest wszędzie to zagłebiłem temat u doktora google i zabrałem sie z pomocą rodziny sam.
Jednak że pogoda znowu nie dopisywała zabrałem sie za oświetlenie podjazdu:
Gdy się rozpogodziło zabraliśmy się za bruk i wysypanie opaski dookoła domu.
Wejście wykonaliśmy z płyt MAXIMA - ciężkie strasznie wiec samemu tego nie ma szans ogarnąć - musi być conajmniej dwóch silnych "chłopów"- nadmienie że jedna płyta waży 119kg oczywiście nie nasiąknięta wodą - nasze nasiąkły :(
Przy okazji wyciągąłem przewody pod lampy które może kiedyś staną na swoim miejscu ..
Z podjazdem dogadałem sie z jedną ekipą że rozciągną nam plan a nam pozostanie tylko (lub aż ) ułozenie kostki.
Sprawę oczywiście musieliśmy sobie utrudnić bo wybralismy dużą kostkę w trech kształtach via tress - jak się okazało sprawa nie była prosta ale w jedno popołudnie i wieczór temat zakończyliśmy. Kolana bolały i bolały ale poraz kolejny zostaliśmy bohaterami we własnym domu :)
Jak widać na przedostatnim zdjęciu trawa z lewej strony domu jest już całkiem fajna, niestety ta koło oczyszczalni pewnie zagęsći się dopiero na wiosnę.
Pozdrawiam
M :)
Komentarze